Eksperymenty ZSRR

2024-09-25

Podczas II wojny światowej radzieckie władze uruchomiły w odległym zakątku Syberii tajny ośrodek, którego zadaniem było… wskrzeszanie zmarłych. Wyhodowane w ten sposób żywe trupy miały stać się posłusznymi żołnierzami i wykonywać najtrudniejsze zadania bojowe.

Rewelacje na temat tajnego ośrodka ujawnione zostały przez rosyjską prasę przed kilkoma laty. Wynika z nich, że został on założony w roku 1942 w rejonie niewielkiej wsi Inia w górach Ałtaju. Utworzono go w chwili, gdy ZSRR ponosił na froncie ciężkie straty i zdawało się, że zwycięstwo III Rzeszy nad sowieckim imperium jest tylko kwestią czasu. W tym trudnym dla Rosjan momencie każdy żołnierz był na wagę złota. Nawet ten martwy.

Naukowcy i szamani

Ośrodek miał powstać z rozkazu najwyższego radzieckiego kierownictwa, a jego działania nadzorował ponoć sam Łazar Kaganowicz, jeden z najbliższych współpracowników Stalina. Prace nad ożywianiem zmarłych prowadzili naukowcy z całego ZSRR, a makabryczne eksperymenty miały być przeprowadzane na ciałach więźniów, którzy masowo ginęli w syberyjskich łagrach.

Najbardziej niezwykłe w całej historii jest jednak to, że gospodarze ośrodka posiłkowali się w swoich badaniach nie tylko zdobyczami nauki, lecz również… rytuałami magicznymi. Wskrzeszanie trupów miało być możliwe m.in. za sprawą niezwykłych właściwości, jakie przypisywane są górom Ałtaju. Liczne syberyjskie ludy przez całe stulecia traktowały ten rejon jak wielkie cmentarzysko, czego dowodem są bardzo liczne kurhany. Tubylcy chowali w nich swoich wodzów i szamanów, a ich ciała pieczołowicie balsamowali, aby nie ulegały rozkładowi. Wierzyli, że pochowani tu ludzie pewnego dnia powstaną z martwych. Zdolność wskrzeszania umarłych mieli też opanować magowie zwani czarnymi kamami. Podobno zmieniali oni zwłoki w prawdziwe zombie – bezwolne istoty, posłusznie wykonujące wszelkie polecenia.

Podobny cel przyświecał też naukowcom z ośrodka w Inii, którzy całkiem poważnie potraktowali lokalne wierzenia. Sowieccy uczeni również chcieli stworzyć armię żywych trupów i posłać ją do walki z Niemcami, ale badania szły opornie i nie przyniosły zamierzonych efektów.

Miejscowi myśliwi i pasterze twierdzili bowiem, że jeszcze do końca lat czterdziestych zdarzało im się spotkać grasujące w lesie "potwory".